poniedziałek, 6 lipca 2015

Chapter twenty-six


Zapięłam suwak od kurtki i złapałam za rączkę biało-czarnej walizki, spoglądając z ukradka na rodziców. Nie byli zadowoleni, że znowu tam wracam, jednak musiałam od tego wszystkiego uciec. Myśli zaczęły mnie już przygnębiać,a samotność irytować.
— Jesteś zdecydowana? — zapytała rodzicielka, owijając moją szyję ciepłym bawełnianym szalikiem. Spojrzałam na nią przelotnym spojrziem, po czym odwróciłam wzrok, by nie musieć spoglądać na jej zmartwioną minę. To jasne, że się o mnie bała, ale nie mogę żyć wiecznie w klatce. Odepchnęłam jej ręce, a ta wręczyła mi czapkę z frendzlami, do pary własnej roboty.
— Już podjęłam decyzję, mamo — wyszeptałam, a kobieta opuściła ręce w bezradności.
— Boję się o ciebie — wyszeptała i rzuciła się w moim kierunku, mocno wtulając w zewnętrzną stronę puchowej kurtki.
— Uważaj na siebie. Proszę.
— Dobrze mamo — ucałowałam ją w skroń, a kobieta niepewnie się ode mnie odsunęła. Złapałyśmy szybko ze sobą kontakt wzrokowy. Na myśl o rozstaniu z oczu wypłynęły mi pojedyncze łzy. Wahałam się do ostatniej chwili. Ze względu na mamę. Ojciec wyjechał do pracy w Niemczech. Jest tu zupełnie sama...
Poczułam wibracje w tylnej kieszeni czarnych spodni. To Harry.
— Pospiesz się. Zaraz masz samolot — usłyszałam po drugiej stronie słuchawki.
— Dobrze. Już schodzę — powiedzałam szybko i rozłączyłam się by ostatni raz spojrzeć na przybraną matkę.
— Do widzenia mamo.
Pomachałam jej i szybko zniknęłam za drzwiami. Nie miałam ochoty dłużej oglądać jej zapłakanej twarzy. Zbyt dużo w życiu uroniłam łez, by po raz kolejny całkowicie się rozkleić.



Harry czekał już na mnie za kierownicą. Wsiadłam na miejsce pasażera, a Lokowany nie czekając chwili dłużej odpalił silnik i skręcił do miasta w kierunku lotniska. Naparłam plecami na siedzenie. Harry nucił coś pod nosem. Nurtowała mnie ta ciągła cisza.
— Harry? 
— Coś się stało mała? — zerknął na mnie z ukosa, po czym powrócił wzrokiem na drogę. 
—Nie. Po prostu... Dziękuję za wszystko co dla mnie zrobiłeś. Gdyby nie ty, nie wiem czy udało mi się stanąć znowu na nogi. Dziękuję.
Zauważyłam jak się pod nosem uśmiecha, jednak nic nie odpowiedział. W ciszy dojechaliśmy na lotnisko. Za dosłownie kilka minut miałam samolot, więc nie czekając chwili dłużej, pobiegłam w stronę bagażnika, wyrzucając z niego wszystkie bagaże. Złapałam za ich uchwyty i już miałam kierować się do wejścia, kiedy zatrzymał mnie Harry.
— Poczekaj. Nie pożegnałem się — wyszeptał, a ja rzuciłam się mu na szyję. Z trudem powstrzymywałam narastające we mnie łzy.
— Gdybym tylko mógł chronił bym cię całe wieki, Renesmee. Będę tęsknił. 
Zauważyłam jego cichy szloch. Zamoczył mi prawie cały rękaw kurtki, ale to nie było teraz istotne. Odegrał ważną rolę w moim życiu. Bardzo się do niego przywiązałam. A teraz? Muszę się z jim żegnać.
— Ja też, Harry.
— Co ty też? — zapytał chłopak, odrywając się ode mnie.
— Też będę za tobą tęsknić.
Usłyszałam w głośnikach, że mój samolot zaraz oodlatuje. Spojrzałam na Harry'ego. Próbował być silny, ale nie do końca mu się to udawało.
— Gdyby coś się działo, natychmiast dzwoń. Dobrze? 
Pokiwałam głową na wznak i pomachałam mu na pożegnanie. Skierowałam się w stronę samolotu. Z bólem w sercu, pożgenałam się z domem. Samolot ruszył. W tym czasie, ucięłam sobie krótką drzemkę. Musiałam odetchnąć. Od tego wszystkiego. Od życia. Złapałam głęboki oddech i przymknęłam lekko powieki, szybko zapadając w mocny sen.

***
Przebudziłam się kilka godzin później, obudzona przez stewardessę.
— Już jesteśmy — pounformowała mnie, a ja zerwałam się na równe nogi i ustawiłam się w kolejce po bagaże.
— Renesmee — usłyszałam wyczyrywane imię i podeszłam by zabrać manatki. Pociągnęłam je za sobą i skierowałam w steonę wyjścia. Nie wierzyłam własnym oczom, gdy ujrzałam ich wszystkich w komplecie. Cała teójka stała przede mną w radosnych nasteojach, a gdy mnie ujrzeli, rzucili się w moim kierunku.
— Witaj na starych bagnach — usłyszałam głos Mai, która od razu rzuciła się w moim kierunku.

Hej, witam w kolejnym rozdziale. Minęło sporo czasu, bo ponad dwa tygodnie. Nie wiedziałam w ogólne co mam napisać, ale teraz już biorę się do roboty i kolejny postaram się dodać jeszcze w tym tygodniu. Louis jeszcze się pojawi w tym opowiadaniu. Możliwe, że w następnym rozdziale. Czekam na wasze opinie. Iiii dostałam się do liceum, którego chciałam, na mat-fiz-ang... :) Jeeej :))))
Dobra nie przedłużam. Do... niedługo. :P




6 komentarzy:

  1. Woah, lubię fizykę, ale nie wiem, czy dałabym radę na tym profilu! Nie mniej jednak Tobie gratuluję, zwłaszcza, jeśli to było wymarzone liceum! :3
    Mh, wiedziałam, że Louis się pojawi, ja to czułam! Jestem tylko ciekawa, czy znowu będzie chciał coś jej zrobić. A może będzie działał z ukrycia? Przejdzie mu? Zostawi ją? :o
    Chciałabym, aby się zmienił i był fajnym, miłym chłopakiem, ale to chyba niemożliwe. Nie po tym, co zrobił.
    No nie powiem. Czekam, aż będzie opowiadał, jak się wydostał z więzienia. Może jej samej (jak ją już porwie), albo ktoś jej powie? Czyżby Niall? Oby nie!
    I wyjechała. Szkoda Harry'ego. Pewnie będzie się martwił, czy coś jej się nie stało. :((
    Będzie Oliver? Proszę, niech on tam będzie. Musi być! :D
    Ja już lecę czytać dalej.
    Udanych wakacji! ~ karmeeleq.:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję... Oliver będzie, o to się nie martw. A Louis... Hmm... To pozostawie sobie... Będzie to moja słodka tajemnica, bo mam już na niego plany. :)

      Usuń
    2. Gratulacje. Ucz się angola przyda ci się, wiem z własnego doświadczenia. Wiedziałam, że to nie koniec z Lou. Czekam na nn

      Usuń
  2. Z jednej strony chcę już Louisa w rozdziałach a z drugiej nie chce by znowu zrobił jej krzywdę. Czekam na kolejny z niecierpliwością <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Jeju świetne !! *,* czekam na next i zapraszam do mnie : http://simply-life-agata-opowiadanie-1d.blogspot.com/2015/07/rozdzia-8.html

    OdpowiedzUsuń
  4. Jest super! Jestem ciekawa co się teraz wydarzy. Chętnie teraz sparowałabym Harry'ego i Rene ^.^
    czekam na kolejny rozdział, życzę weny ;D

    OdpowiedzUsuń