Dwa miesiące próbowałam pozbierać się z koszmaru, który mnie spotkał. Każdej nocy widziałam jego, i tylko jego. Czasem z nożem, innym razem gdy mnie dotykał. Przez ten cały czas nie kontaktowałam się z nikim. Byłam zamknięta w swoich czterech ścianach i płakałam. To jedynie dawało mi szczęście płacz. Dużo schudłam, jednak nie czułam się inaczej. Dostałam też ochronę, którą został Harry.Stał się jedyną osobą, z którą mogłam szczerze porozmawiać. Rodziców się wstydziłam. Nie potrafiłam im spojrzeć w oczy, po tym co się stało, a oni mimo wielkich oporów, zgodzili się na to. Nie naciskają na mnie, a zamiast tego czekają na ten odpowiedni moment, kiedy zdołam się przełamać i wyżalić się w ich ramionach.
Ktoś zastukał do drzwi. Oderwałam się szybko od poduszki i zdenerwowana czekałam, aż drzwi się uchylą i zobaczę przybysza. Postać złapała za klamkę i wtargnęła do mojego pokoju, z tacą pełną jedzenia.
— Wejdź Harry — powiedziałam, gdyż czekał na moją odpowiednią reakcję. Nigdy nie wchodził głębiej, gdy tego nie chciałam. Zgadzał się z moją wolą i nie pozwalał jej zagłuszyć.
Lokowany wszedł do środka, stawiając tacę na szafce nocnej, nieopodal łóżka.
— Już lepiej się czujesz? — zapytał. Poczułam jak łóżko się pode mną ugina, a Harry siada na wprost, nie odrywając ode mnie swojego wzroku. Spojrzałam na niego. Nawet nie poczułam jak krople wysunęły się z pod moich powiek i zalały w całości moje policzki.
— Nadal boję się, że zaraz tu wtargnie i coś mi zrobi. Czuję wielki strach przed nim. Codziennie wodzę go. Ma złudzenie, że on tu jest i zaraz mi coś zrobi. Ja tak dłużej nie mogę. — mówiłam zrozpaczona. — Zabierz to ode mnie. Nie wytrzyma tego dłużej.
Chłopak przytulił mnie do siebie, tak że byłam wtulona do jego piersi. Długo musiałam akceptować, jego pobyt tutaj. Bałam się każdej osoby
Nawet moich rodziców.
— On ci już nic nie zrobi Renesmee. Nie pozwolę na to — wyszeptał wprost do mojego ucha. — Jest w więzieniu. Nie ucieknie, maluchu. — Wytarł z mojego policzka, spadającą z mojego policzka.
— Zostawisz mnie samą? — zapytałam, a chłopak od razu zerwał się na równe nogi
i skierował się w stronę wyjścia.
— Zjedz obiad. Niedługo wrócę po tacę.
Zniknął za drzwiami, a ja spojrzałam na potrawę, którą zawsze lubiłam jako dziecko. Uwielbiałam opiekane ziemniaczki. Od dwóch miesięcy mama stara się je robić przynajmniej raz w tygodniu, jednak ani razu jeszcze ich nie tknęłam.
Złapałam kęs pokarmu i szybko przełknęłam. Nie miałam ochoty na jedzenie, jednak mój żołądek od dłuższego czas zaczął się buntować.
Zjadłam migiem. Harry wszedł w momencie, kiedy kończyłam jedzenie.
— Cieszę się, że w końcu zjadłaś — powiedział z uśmiechem na twarzy i zabrał ode mnie pusty talerz.
— Dzwonili ze szkoły. — Zerwałam się i usiadłam po turecku.
— Pytali się czy chcesz wrócić. Inaczej będą musieli cię wykreślić.
Spojrzał na mnie pełnym optymizmu wzrokiem. Złapałam z nim kontakt wzrokowy, jednak szybko go przeniosłam na rodziców, szperających w kuchni. Poczułam pustkę w środku. Tak bardzo mi ich brakowało. Dopiero teraz to poczułam.
— Dali ci miesiąc na decyzję — dodał.
— Oni wiedzą?
Pokiwał głową. Zrobiło mi się niedobrze na myśl o tym. Wszyscy mi pewnie współczują, a ja nie chcę tego.
— Tylko nauczyciele. Uczniowie nie mają o niczym pojęcia.
— A Oliver?
— Nie. Tylko Kylie.
— Dobrze. Będę musiała z nim porozmawiać.
Harry posłał mi ciepły uśmiech i już miał wychodzić, jednak go zatrzymałam.
— Wrócę. Ale za jakiś czas. Potrzebuje kilka dni, na przezwyczajenie się do nowej sytuacji.
— Cieszę się, że w końcu odżyjesz na nowo, Rey. — powiedział, a ja się uśmiechnęłam. Nadal jednak miałam utkwiony wzrok w stronę rodziców.
Pracowali mad czymś. Czasem zerkali w moją stronę, przez co zrobiło mi się lżej na sercu.
— Zawołasz ich? — zapytałam.
Na początku nie zrozumiał mojego zapytania, jednak po chwili zniknął za drzwiami. Widziałam jak woła rodziców, a tata wybuchł nie pohamowanym płaczem. Kierują się w stronę moich drzwi i lecą oboje w moim kierunku.
— Córeczko — wyszeptał mi do ucha i przytulił mnie do siebie, a mam mu zawtórowała.
— Kochanie, tęskniliśmy.
— Ja też za wami tęskniłam.
Trochę późno, ale w końcu mamy kolejny rozdział.
Czytasz=komentujesz
Do następnego. :****
JESTEM UZALEŻNIONA, tak jestem uzależniona od tego opowiadania. Brakuje mi przymiotników żeby je opisać, bo genialne to stanowczo za mało. To teraz postaw się w sytuacji UZALEŻNIONEJ mnie, która codziennie wchodzi na Twojego bloga z nadzieją na nowy rozdział, na który czasami trzeba sporo poczekać, ale nie ważne, bo jak mają one być takie to ja mogę poczekać, bo warto ! Ale jakby Ci się udało dodawać rozdziały trochę częściej to będzie mega. Pozdrawiam :*
OdpowiedzUsuńGenialny, czekałam na niego długo, ale było warto. Coś nie sądzę żeby Lou tak łatwo odpuścił, ale ok. Pozostawiam to twojej wenie i pomysłowi. Czekam na nn
OdpowiedzUsuńSłodko! *-*
OdpowiedzUsuńZnaczy końcówka, reszta mało słodka. XD
Cieszę się, że ona będzie wracać do swojego dawnego życia. Rany zostaną, ale może je zaakceptować. Mam nadzieję, że tak się stanie. Będzie silną i niezależną kobietą! Żartowałam. Musi utrzymywać kontakty z Harrym jak i z Oliwerem.
Swoją drogą, jestem ciekawa, co tam u niego. Przejął się porwaniem? Może nie zauważył? Ucieszył się? Nie no, nie może być takim potworem! Jednak chciałabym, aby byli znowu przyjaciółmi.
Dlaczego mam wrażenie, iż Louis nie odpuści? Pewnie znowy znajdzie ją w najmniej oczekiwanym momencie. Mam nadzieję, że to tylko moje domysły! Dajmy dziewczynie wrócić do życia,no!
A, właśnie! Pod żadnym pozorem niech nie wierzy Niall'owi, ani żadnemu innemu nieznajomemu! Przekaż jej to ode mnie, dobrze?
No nic, to już chyba wszystko.
Dobranoc. :*
Genialny rozdział! Kocham to opowiadanie! Boję się co będzie dalej! :)))))
OdpowiedzUsuńBiedna dziewczyna, teraz się wszystkiego boi. Ale rozdział super i czekam na kolejny <3
OdpowiedzUsuńCoś sądzę, że pan L. tak łatwo nie odpuści nie? Ale co tam można się po Tobie spodziewać.. :D
OdpowiedzUsuńRozdział super. I ta końcówka taka troszku smutna i szczęśliwa w jednym, aż mam łzy w oczach. ;___;
Czekam na kolejny rozdział z niecierpliwością. Życzę weny. ♥
Love it and you...
OdpowiedzUsuńoch muszę powiedzieć że rozdział świetny!! *,* nie wiem czy pamiętasz ale raczej nie, byłaś czytelnikiem mojego bloga no nwm czy czytelnikiem ale komentarze zostawiałaś czasami, przerwałam pisanie ale teraz wróciłam miłobyłoby gdybyś zajrzała i skomentowała :D http://simply-life-agata-opowiadanie-1d.blogspot.com/2015/07/rozdzia-8.html
OdpowiedzUsuń