niedziela, 8 marca 2015

Chapter fourteen

Chapter fifteen - 15.03

Dookoła wszystko się rozmazywało, a przed sobą widziałam wielką czarną plamę. Gdy poczułam czyjś dotyk na mojej dłoni momentalnie się ocknęłam. Na moich ustach pojawił się delikatny uśmiech. Postanowiłam poddałać się chwili rozkoszy. Pierwszy raz od dawna poczułam ciepło, a przede wszystkim bezpieczeństwo.
Zamrugałam kilkakrotnie powiekami. Próbowałam przezwyczajić oczy  do rażącego je światła. Ponowiłam czynność i przez przymrużone oczy zauważyłam dwie znajome mi twarze. Odwzajemniłam uścisk i wlepiłam w nich swoje ślepia.
– Mamo.... - wyszeptałam.
Widziałam jak z jej oczu wylatują pojedyncze łzy. Dużo się zmieniła od ostatniego razu. Trochę przybrała na wadzę, a jej włosy zyskały jaśniejszy odcień. Kobieta wyciągnęła obie dłonie i szczelnie zamknęła mnie w swoim uścisku. Słyszałam jej głośny szloch, który roznosił się po całej sali chorych, zwracając na sobie uwagę innych pacjentów.
– Nie płacz – wydukałam i sama jej zawtórowałam. Byłam taka szczęśliwa, że tu jest. Że jesteśmy tu wszyscy razem.Ze smutnym uśmiechem, kobieta końcami rękawów wytarła mokre poliki i delikatnie odsunęła się ode mnie, pozostawiając swoją dłoń z powrotem na mojej. Odwzajemniłam uścisk i posłałam jej ciepłe spojrzenie.
– Już nigdy nam tak nie rób. Baliśmy się. – pogłaskała mnie po głowie i spotła nasze dłonie. Mike natomiast zawisł na szyi kobiety i przyglądał mi się z uwagą. Widziałam, że był bardzo przejęty całą sytuacją, ale nie to było teraz ważne. W końcu czułam przy sobie ich bliskość.
Z mamą ierwszy raz z nią tyl rozmawiam. Dopiero teraz czuję, ile czasu straciłam, swoim zachowaniem. Ile złego wyrządziłam swoim rodzicom. I ponownie wyrządzam – upomniała mnie moja podświadomość. Wróciłam na ziemię i ponownie spojrzałam w tym razem poważne twarze rodziców.
– Wracasz do domu córeczko. – zaczął Mike, a Mia kontynuowała.  – Nie pozwolimy cię nikomu skrzywdzić. Nikomu, słyszysz? –zatopiłam wzrok w jej smutnych tęczówkach, które z wielką troską wpatrywały się w moją osobę. Moja twraz przybrała bledszych kolorów. Zaczęłam sobie wszystko przypominać. Wszystkie wyrządzone mi krzywdy. Louis'a... krew... jego zimne dłonie.
– Dokończę semestr, mamo. Zostały dwa tygodnie – powiedziałam stanowczym tonem.
Nie mogę teraz od tak zniknąć. Pożegnam się i wyjadę. Wtedy będę na to gotowa.
Odwróciłam lekko głowę. Musiałam na chwilę pomyśleć, ale gdy zobaczyłam bruneta, totalnie się roztopiłam. Tak długo go okłamywałam. Dalczego on nadal tu jest ? Dlaczego tak się martwi ? Przecież zachowałam się jak wredna suka, wobec niego. Ponownie spojrzałam na Olivera.
Siedział na krześle, ze spuszczoną głową, a z jego  oczu wypływało miliony łez.
– Zawołasz go?  – zapytałam, nie odrywając od niego wzroku.
Dopiero po chwili poczułam jak wstaje z miejsca i niechętnie opuszcza salę. Gdy znalazła się przy Oliverze, na chwilę zerknęła w moją stronę i posłała mi smutny uśmiech. I wtedy on spojrzał na mnie. Wlepił we mnie swój wzrok. Jego tęczówki były takie ciemne. Skierował się w stronę drzwi.
Miał lekko potargane włosy i podkrążne oczy. Jeszcze nigdy nie widziałam go w takim stanie.
– Nie usiądziesz ? – Chłopak nie odrywając ode mnie wzroku, złapał za krzesło obok i ustawił je wprost przy moim łóżku. Był bardzo zdenerwowany, co przyprawiło mnie o gęsią skórkę.
Lecz jednocześnie wyglądał tak niewinnie. Jakby się czegoś bał.
– Kto ci to zrobił?  –zapytał poważnym tonem. Wiedziałam, że już teraz trudno mi będzie się z czegokolwiek wywinąć. W kopałam się. Tak bardzo się wkopałam.
Po jego zachwowaniu, czułam, że tym razem nie odpuści . Nie da zawygraną. To już za daleko za szło. Powinnam choć trochęmu zaufać. Tyle dla mnie zrobił, a ja? Jestem wredną kłamczuchą.
Tylko co będzie jak pozna prawdę ? Co się stanie ze mną, a co najgorsze z nim ? Louis nie odpuści. I tak posunął się już daleko. Gdy będzie tylko chciał, zabije mnie. On jest nieobliczalny.
Wróciłam myślami do Olivera. Wyglądał na bardzo wkurzonego. Bałam się, że zaraz wybuchnie.
– Oliver...  – złapałam za jego dłoń, którą natychmiast wyrwał. Nigdy taki nie był. Jeszcze nigdy nie widziałam, go w takim stanie.
– Kto do jasnej cholery ci to zrobił?  –  zapytał ponownie i gwałtownie wstał z krzesła.
Był bardzo wkurzony. Bałam się go. Nie okłamię go. Już nie. Jestem gotowa. Nareszcie, mogę mu powiedzieć.
– Uspokój się. – poprosiłam.  Chłopak poprawił koszulę i z powrotem  wrócił na swoje miejsce. Wlepił z powrotem we mnie swój wzrok i czekał na dalsze moje posunięcie. Teraz już się nie wykręcisz Renesmee. Wzięłam głęboko wdech i spuściłam wzrok, tak aby nie musieć patrzeć mu w oczy.
– Pierwszego dnia, kiedy znalazłeś mnie na korytarzu. – na chwilę przerwałam, by móc spojrzeć na jego twarz. Czekała na dalszy ciąg z zaciekawieniem. Już nie była taka jak wcześniej. Przybrała łagodniejszych kolorów, a oczy nie były już tak ciemne jak wcześniej. – Usłyszałam dziwne dźwięki. Z ciekawości wyszłam z pokoju. Głosy dochodziły z pokoju obok i były bardzo głośne, lecz nie na tyle, by mógł się zainteresować tym ktoś z dorosłych. Zerknęłam przez dziurkę klucza i zobaczyłam...– złapałam się na chwilę za usta.  –Oni.. On.. ją gwałcili rozumiesz, okaleczali, odurzali. Nie pozwolili na ucieczkę . Nie zauważyłam, że jeden z nich, na chwilę zniknął. Nie wiedziałam, że mnie słyszał. I wtedy  przyszedł i... On..obiecał mi, że pożałuję. Od  tego czasu to trwa.– cicho westchnęłam. Poczułam ulgę, że mu powiedziałam.
– Co trwa?  Rene, kim jest kurwa On!?  –warknął, a z moich oczu wyleciało kilka pojedynczych łez.
Nie chciałam takiej rekacji, Nie chciałam, aby tak zareagował. I co teraz ?
– Wiesz co.. – szepnęłam i schowałam głowę w poduszce. – To stąd tyle siniaków i zadrapań. To stąd tyle krwi.
Brunet złapał się za usta i kopnął za całej siły w krzesło. Był jeszcze bardziej zdenerwowany niż wcześniej.
– Zabiję gnoja.– krzyknął. – Rene powiedz do cholery kto to jest – odkręciłam się na drugą stronę i zaczęłam głośno szlochać. Boję się. Boję się Louisa i Olivera. On mnie zabije. Ja to wiem.
– Dzwonię na policję. –rzucił. Spojrzałam na niego załzawionymi oczami. Wiedziałam, że nie żartuje. Przecież on nie może mi tego zrobił. Zaufałam mu.
– Oliver proszę – Chłopak podszedł do mnie i w tym momencie poczułam, jak łóżko ugina się pod wpływem ciężaru. Spojrzał w moim kierunku i wymienił przelotne spojrzenie.
– Kto? – warknął.
– Louis, Louis Tomlinson – z wielkim  trudem wypowiedziałam jego imię. Olver gwałtownie wstał i zaczął z całej siły uderzeć w ściane przede mną. Stracił kontrolę. Pierwsszy raz widzę, go w tym wcieleniu. To już nie jest ten Oliver, którego znam, to jest potwór.
– Niedługo wrócę Reni. Będzie dobrze słyszysz.  - złapał moją twarz w dłonie i na moim czele złożył delikatny pocałunek, a jego ręce gładzą moje policzki. Złapałam jedną z jego dłoń w swoją i splotłam nasze dłonie. '' Nie rób tego '', wypowiedziałam ustami. Widziałam jak chłopak chwilę się nad czymś zastanawia, a zaraz potem puszcza moją dłoń i staje naprzeciw mnie.
– Muszę. – usłyszałam jak z wielkim sprytem wybiega z sali, pozostawiając mnie samą w rozsypce. To nie może się tak skończyć. Przecież.. Ja, ja go stracę. Złapałam swoją twarz w dłonie i spojrzałam za przeszklone drzwi. Rodziców już nie było. Nikogo nie było.;
–Oliver!  –krzyknęłam, lecz bez skutku. W mojej głowie rodziło się miliony scenariuszy. Zaczęłam odpinać od siebie wszystkie kabelki. Coraz gorzej się czułam. I wtem usłyszałam alarm. Dżwięk, który rozniósł się po całym szpitalu. Głośne krzyki ludzi do ewakuacji. Czułam, że nie jestem sama. Był tu ktoś jeszcze. I wtedy ujrzałam jego zamaskowaną twarz, która wlepiła swój wzrok w moją osobę. Złapał za kropłówkę koło mnie i zbliżył się w moją stronę. Ułożył swoje ręce podemną i lekko mnie uniósł. Próbowałam się szarpać, ale bez skutku.
Moim ciałem zapanował strach. Kim on do cholery jest ? Wyjął nóż i przystawił mi go do gardła.
Przełknęłam głośno ślinę i poczułam jak zasypiam. Moje ciało było  powoli unoszone. Czułam jak postać biegnie, a ja jestem coraz bardziej słaba. Zbyt słaba, by racjonalnie myśleć. Zasnęłam.

***
Przebudziłam się w jakimś ciemnym pomieszczeniu. Doskwierał mi chłód. Poczułam ogromny ból w okolicy głowy. Poczułam, że nadal jestem podłączona do kropłówki. Naciągnęłam na siebie koc i opatuliłam się nim. I wtedy przypomniałam sobie ostatnią scenę, przed zasnięciem. W głowie zaczęło krążyć mi jedno  pytanie. 
Gdzie ja jestem? 

Wiem krótki, ale jest. W końcu  wyjaśniła się sprawa pokoju, co chyba było dla większości nie zrozumiała. Pozostawiłam to w tajemnicy, gdyż nie mogę tego wyjawić na początku. Sprawy powli się zaczną wyjaśniać i dużo o tym w następnym rozdziale, a teraz lecę powtarzać historię. 
Do następnego. 
Enjoy :) 


12 komentarzy:

  1. Genialny skarbie pisz szybciutko next :)
    http://sweetlittlegirlsadventure.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział mega. Jestem ciekawa kto ją zabrał, choć mam pewne przypuszczenia. Czekam na kolejny <3

    OdpowiedzUsuń
  3. matko! Czekam na nexta! :**
    I zapraszam do siebie na nowy rozdzial :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Oooo ijaaa.. hah może to dziwne i wgl ale... niech Oliver zginie :D nie lubię go
    Oczywiście nie mogłas sobie darować i przerwałaś w takim momencie
    Coś mi też mówi że za tym porwaniem Rene (jeśli dobrze zrozumiałam) nie stoi Louis tylko ktoś inny j szczerze mam taką nadzieję :)
    Mimo wszystko miło że Ren nareszcie się przyznała do tego kto ją tak rani a co do gwałtu który widziała... fajnie by było się dowiedzieć kto był tą biedną dziewczyną chociaż mam pewne podejrzenia ale nigdy nie wiadomo
    Czekam na następny :)
    Życzę dużo weny :*

    Zapraszam :
    overdose-harrystyles.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Jaaki genialny rozdzial ;* ! ! ! Świetnyy :)
    Czekam na nexta ^,^

    OdpowiedzUsuń
  6. UEYROCNYEOXVMOGWAODFVOZAXOYCVFXOGVZMXONVASOZDCGNXUVASWCOXFMZWOAUVNXOFAduwifxvzomxvnicwgvefzeuohnuovsmobwsvanitevfzouambdrmvyuobvBSPORGMXPCEUSRXGYMBCPRISFGMUOXBPIFBZDMUOCXBMPICMPEORYBGCMXPRCUWMVIP!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

    Olivier skop mu dupsko!! TAK!!! Jeah!!!

    PS: (Ale nie rób mu nic z twarzą bo jest zbyt piękna>>>)

    OdpowiedzUsuń
  7. Hej. Wiem, że jest to spam, ale proszę zanim go usuniesz przeczytaj!

    Byłaś kiedyś czytelniczką bloga -> http://i-promise-that-i-will-remember.blogspot.com/ Możesz tego nie pamiętać bo było to dawno. Blog nie został skończony, został porzucony. Teraz wracam z kontynuacją opoiwadania i liczę, że na nowo staniesz się jego czytelniczką!

    Byłabym naprawdę wdzięczna. Zostaw oczywiście komentarz żebym wiedziała, że byłaś!

    KONTYNUACJA BLOGA -> http://noteverythingissosimple.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. Jestem zmieszana. Po tym rozdziale jestem najzwyczajniej w świecie zmieszana.
    1. Rodzice oprzytomnieli
    2. Stwierdziła, że tam zostanie. Hahahah, najgorsza opcja z możliwych
    I teraz tak jakby osobna podkategoria
    Oli vs. Lou
    Oli był tam, dowiedział się wszystkiego, chce ją pomścić, ratować, ochronić. No ok
    ALE
    Lou mimo swojej osoby mnie złamał. Nie załamał. Złamał. To silniejsze ode mnie. I mimo tego wszystkiego, co zrobił, ja dalej skoczyłavym za nim w ogień.
    I teraz tak. Oliver poszedł dorwać Lou. A ja mam nieodparte wrażenie, że się z nim trochę rozminął. Oczywiście mam tysiąc innych pomysłów na to porwanie, ale stawiam na akurat ten. Czemu? Nie wiem
    Ale z chęcią sprawdzę się jak najszybciej. Do następnego :*

    OdpowiedzUsuń
  9. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  10. Przeczytałam i zaobserwowałam bloga bo warto kochana :)
    Strasznie podoba mi się, że piszesz kiedy będzie następny.
    Rozdział jak i całe opowiadanie świetne.
    Do następnego :) Pozdrawiam ♥

    OdpowiedzUsuń
  11. Kurde... Czekam na nn.

    OdpowiedzUsuń
  12. kocham to opowiadanie o rany nie mogę się już kolejnego doczekać, czekam na next

    OdpowiedzUsuń