sobota, 14 lutego 2015

Chapter eleven

Chapter twelve - 21.02

Byłam strasznie słaba. Nie potrafiłam uspokoić myśli. Spojrzałam na niego ukradkiem. Jego włosy były w nieładzie, a na twarzy widniał grymas. Jego oczy natomiast były czarne jak noc i nie wyrażały żadnych uczyć. Momentalnie powróciłam do wcześniejszej pozycji i z nerwów zaczęłam obgryzać paznokcie.
Gdy zatrzymaliśmy się przed jakimś barem, chłopak stanął i wyjął kluczyki ze stacyjki. Spojrzał na mnie złowieszczym wzrokiem i złapał za moje nadgarstki, mocno je ściskając.
– Zaraz wracam. Rozumiesz? – warknął  moją stronę oczekując odpowiedzi. Gdyby oczy potrafiły zabijać, to z pewnością byłabym już martwa.
Uderzył mnie lekko w policzek, dzięki czemu się otrząsnęłam i pokiwałam głową, że rozumiem.
Zadowolony blondyn wysiadł z auta i zanim je zamknął spojrzał w moim kierunku.
– Żadnych numerów – wyszeptał, lecz w moim odczuciu wyglądało to jak by się na mnie wydarł. Zatrzasnął za sobą drzwi i zniknął w barze.
Opadłam na siedzenie i z nudów, bawiłam się klamką od drzwi. Gdy zauważyłam, że Louis wyszedł z knajpy, zwróciłam swoją uwagę jego osobie i zapięłam ostrożnie pasy.
Tuż za blondynem wyszedł starszy mężczyzna. Na oko był już po czterdziestce, a na jego twarzy widniał dwudniowy zarost. Ubrany był w jakieś stare łachmany. Może to jakiś bezdomny – pomyślałam i uważnie przyjrzałam się tym dwóm sylwetkom. Louis stał nad nimi na niego wrzeszczał, natomiast mężczyzna za wszelką cenę pragnął przyznać swoje racje. Louis obejrzał się za siebie i złapał ze mną kontakt wzrokowy. Zamrugałam kilka razy i zrozumiałam o co mu chodzi. Odwróciłam się w przeciwnym kierunku, lecz ciekawość zwyciężyła i spojrzałam ukradkiem na akcję przed barem.
Louis przyłożył facetowi z pięści w twarz, a następnie kopnął kilkanaście razy w brzuch, na co mężczyzna skulił się i upadł na ziemię. Zaczęła się znowu długa konwersacja, lecz nagle ich rozmowy ucichły, a Tomlinson zaczął szukać czegoś w swojej kieszeni w kurtce. Dopiero za drugim razem wyciągnął broń i wycelował mężczyznę. Zasłoniłam usta ręką. Nie wiedziałam co się dzieje. Próbowałam opanować myśli, ale nie umiałam, a gdy usłyszałam strzał zaczęłam krzyczeć. Z moich oczu wypłynęły pojedyncze łzy, które w krótkim czasie pochłonęły całą moją twarz.
Blondyn spojrzał w moim kierunku i szybko przybiegł do auta, odjeżdżając z piskiem opon.
– Miałaś nie patrzeć idiotko! –zarzymał się na chwilę i podał mi paczkę chusteczek. Odgarnął moje włosy i lekko nimi potrząsnął. Jedną z chusteczek zmył mi z twarzy tusz, który spływał po mojej całej twarzy. Spojrzał w moim kierunku i gdy zobaczył, że się trochę uspokoiłam znowu ruszył i już teraz nie zatrzymał się dopóki nie znaleźliśmy się na torze wyścigowym, który w całości był przepełniony ludźmi.

Spojrzałam na Louisa wymieniając z nim przelotne spojrzenie. Próbowałam ukryć łzy, ale nie potrafiłam. On jest mor-mordercą. – pomyślałam i aż na samą myśl o tym się wzdrygnęłam. Zacisnęłam mocniej pasy i zaczęłam ze strachu stukać nogami o dywanik na podłodze.
Chłopak tymczasem zaparkował w dogodnym dla siebie miejscu i zniknął na chwilę z mojego widoku.
Poczułam lekką ulgę, lecz nie nie długo, bo blondyn jakiś czas potem, otworzył moje drzwi i siłą wypchał mnie ze środka.
– Idziesz tam, gdzie jest reszta dziewczyn. - wskazał kilkanaście napalonych nastolatek, które były ubrane w skąpe stroje, a na ich twarzy była ogromna warstwa pudru. Chwiejnym krokiem doszłam na miejsce i zajęłam miejsce dalej od nich, w skupieniu przyglądając  się sytuacji przede mną.
Kilku zawodników stanęło koło swoich samochodów i z wyczekiwaniem czekali na rozpoczęcie. Jednym z nich był Louis, kt9ry teraz wlepił we mnie swój wzrok. Na samą myśl, o nim, zaczynałam się strasznie trząść. Mam przeczucie ,że to nie koniec wrażeń na dziś.
W moją stronę przysunęła się jakaś brunetka. Jej niebieskie oczy zlustrowały mnie d góry do dołu, a zaraz potem wlepiły swój wzrok w moją osobę.
– Nowa? –zapytała, a ja zrobiłam pytającą minę. O co tu tak właściwie chodzi i o co one tu przychodzą.
Dziewczyna cicho się zaśmiała i wróciła wzrokiem do mnie. Zatrzepotała kilka razy rzęsami i kontynuowała swój monolog.
- Nie wiesz co tu się robi prawda? - zapytała, a gdy zauważyła moją skrępowaną minę, wytrzeszczyła na mnie oczy i złapała mnie za dłonie. - Nie powinno cię tutaj być.- uśmiechnęła się do mnie i posłała smutny wyraz twarzy. - To nie jest miejsce dla ciebie, kochanie. My tutaj jesteśmy, żeby zarabiać.- spuściła głowę,zrobiłam wielkie oczy  i wszystko zrozumiałam. Spojrzałam szybkim wzrokiem na Louisa, który wskazywał teraz na mnie, pokazując moją osobę jakiemuś facetowi.
Powiedźcie, że to tylko sen. Błagam.- schowałam twarz w dłoniach i zaczęłam płakać.
Dopiero, gdy rozbrzmiał głos mikrofonu, zaczęłam trzymać kciuki, aby na mnie nie wypadło.
- Witamy na drugiej rocznicy naszych wyścigów. Z tej okazji, nasi kierowcy dostaną dwie przypadkowo wylosowane partnerki na całą noc. Nie przedłużając, życzymy udanej nocy.- mężczyzna się zaśmiał i zaraz potem krzyknął. - Zaczynamy!
Światła reflektorów rozbłysły na widowni. Cała drżałam i z trudem po wstrzymywałam łzy.
Gdy światło zatrzymało się na mnie i na dziewczynie przede mną, zaczęłam płakać. Niechętnie podniosłam się z miejsca, gdy zauważyłam, że dziewczyna podaje mi rękę.
- Jestem Janice.- przedstawiła się i odsunęła włosy do tyłu i zsunęła swój długi płaszcz, ukazując skąpą bieliznę. - Nie wchodź mi w drogę.- puściła mi oczko i popchnęła w stronę schodów, prowadzących na dół.
- Rusz dupę idiotko!- warknęła, gdy zauważyła, że się obijam. Mam nadzieję, że skoro ona tego chce to mi odpuszczą. Po co mu dwie panienki na raz ?- pomyślałam i stanęłam przed autem Louisa. Na nasz widok oblizał wargę i ujrzałam niemałe wypuklenie na jego spodniach.
- Już nie mogę się doczekać końca wyścigów.- powiedział namiętnym tonem i rzucił nami na tylne siedzenia.
- Wyścigi zarznął się za 3,2,1.......
Zajął miejsce kierowcy i ruszył przed siebie z piskiem opon. Ja natomiast zatopiłam swoje swmtki we łzach. Próbowałam zapomnieć o sytuacji w jakiej się znalazłam, ale nie potrafiłam.
- Nie płacz!- krzyknął Louis obracając swoją głową w naszą stronę. Złapał z nami kontakt wzrokowy, po czym wrócił do jazdy,
Po jakimś czasie dotarł na metę. Oczywiście był pierwszy.
Wysiadł z auta, aby odebrać puchar i wrócił do auta. Zatopił wzrok w biuście Janice, po czym spojrzał na mnie.
- Razem z Janice pokażemy ci jak to się robi. Chcę, żebyś wiedziała jak mnie zadowolić.

Przepraszam, że nie dodałam wczoraj, ale miałam go napisanego w połowie. Wczoraj byłam padnięta, więc nie dokończyłabym go. Mam nadzieję, że nie jesteście źli. Dziękuję za 14 komentarzy i ponad 7 tys. wejść. Oby tak dalej. Kocham was <3
Do następnego miśki.
Udanego weekendu i walentynek :)


12 komentarzy:

  1. Po prostu jest boski nie mogę się doczekać kolejnego, spoko wybaczam uhh nie pozwul żeby tak skończyła, niech ją ktoś uratuje, Oliv Harry albo ktoś inny :-) życzę weny i czekam na next <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  3. Kocham Cię! !! I wybaczam hehe ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. Czy to dziwne że zaczęłam lubić Louisa, a Oliver mnie już powoli zaczyna wkurzać? xD
    Pochłonęłam ten rozdział w kilka minut i nie jestem pewna czy wytrzymam do następnego :)
    Ogl coś mi mówi, że Lou w tym momencie będzie dla niej taki... inny? W sensie wątpię aby zrobił jej krzywdę tego rodzaju.
    No i zostaje sprawa tego zastrzelonego faceta.... Interesuje mnie o co mogło pójść z tą kłótnią.
    Czekam na następny :)

    Zapraszam: http://defend-zaynmalik.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Tak! Jest morderstwo! Są wyścigi! Są ku*wy! Przepis na moje idealne walentynki! ^^
    Louis to uroczy sukinsyn, który słodko zajmuje się psychiką Ren. Tam ją zastrasza, a tutaj każe nie patrzeć na zabójstwo... Oh, Lou ♥
    W sumie byłoby całkiem zabawnie gdyby Tomlinson nie wygrał tych wyścigów, kurczę... zawsze najbardziej jarają mnie te najczerniejsze scenariusze. Ogarnij się Ryo -_-''
    Czekam na kolejny rozdział, dużo weny i miłego wieczoru.
    xx

    OdpowiedzUsuń
  6. No nie wierzę!!! Louis jest taki... dziwny? Niby słodki, bo czuję, że nic jej nie zrobi. Z drugie strony jest denerwujący, bo... Uch. Nie wiem co napisać. Po prostu cudo ^^ :*

    Zapraszam na nowy rozdział: http://i-live-for-you-baby-ff.blogspot.com/2015/02/rozdzia-6.html
    Pozdrawiam xx

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetny rozdział naprawdę ;) nie wiem czemu, ale pragne żeby między Lou a Rene coś było <3 pozdrawiam x

    OdpowiedzUsuń
  8. Boże, oszczędź ją! Niech to powie temu Oliverowi. Bądź dobrym człowiekiem...

    OdpowiedzUsuń
  9. Wow wow wow wow wow.
    Chwila stop.
    - uderzył ją lekko
    - wyszeptał
    - podał chusteczki
    - odgarnął włosy
    - wytarł tusz
    Nie za dużo człowieczeństwa jak na Louis'a??
    No i WYŚCIGI, czyli moja Big Love tak bardzo <3333
    Analizuję tylko cały czas jedną rzecz. Zawiózł ją tam, wygrał po to, żeby się zabawić i jeszcze mówi, że ma go w przyszłości zadowalać. Jeśli mu się podoba, to niech jej to jak człowiek powie, a nie takie cyrki odstawia. Halo!
    Weny <333

    OdpowiedzUsuń
  10. Hej ♥
    Ogłaszam, że zostałaś nominowana do Liebster Awards, więcej znajdziesz tutaj: http://special-fanfiction.blogspot.com/2015/02/liebster-awards-2.html
    Pozdrawiam.xx
    P.S. Niedługo jeszcze wpadnę tu poczytać, oczywiście zostawię po sobie znak :D

    OdpowiedzUsuń
  11. Za godzine 22.02 a rozdział miał się pokazać dzisiaj. Dodasz dzisiaj? :/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie nie. Byłam dzisiaj u cioci na rocznicy i oczy mi sięw same zamykają. Rozdział lewnie pojawi się jutro.
      Przepraszam.

      Usuń