Chapter six- 21.01
Całą niedzielę przesiedziałam w domu. Maia cały czas mi towarzyszyła oraz wyręczała w niektórych czynnościach widząc jaki ból sprawia mi jakikolwiek ruch. Czuję się jakby była na mnie skazana, chociaż wcale tak nie było. Spojrzałam na rozbawioną Maię, która siedziała w drugiej części pokoju i malowała paznokcie na morski błękit. Myślami byłam jednak, gdzie indziej. Nie chodziło już o liścik, a o Kylie, która dotąd nie wróciła do domu. Trochę to niepokojące, ale przecież nie jestem jej rodzicem, aby jej zabronić wychodzić.
Mam nadzieję, że nie zrobi nic głupiego. Maia rzuciła się obok mnie na łóżko i położyła mi popcorn na kolanach.
- Oglądałaś '' The Vow''? - zapytała, a ja od razu jej zaprzeczyłam. Blondyna spiorunowała mnie wzrokiem ,włączyła telewizor i wrzuciła płytę do odtwarzacza.
Film nie trwał długo. Strasznie szybko zleciało, a za oknami zdążyło się zrobić ciemno. Zasłoniłam rolety i wróciłam wzrokiem na blondynkę, która wciąż przeżywała film. W końcu spoważniała i przyjęła przejętą minę.
- Nie martwisz się jutrzejszym dniem? - zapytała, a we mnie zaczęło coś buzować. Strach? Chyba tak. Bałam się go, jak nikogo innego. Powiedział, że się zemści. Myślę, że nie żartował.
Z mojego oka wypłynęła pojedyncza łza, ale od razu ją wytarłam, żeby Maia nie zaczęła się zaraz o to wypytywać. Nie powinnam nikomu mówić. Tak chyba będzie najlepiej. Może w końcu da mi spokój. Cicho westchnęłam i ułożyłam się wygodnie na łóżku.
- Będzie dobrze. - nie wiem kogo okłamywałam. Chyba najbardziej sam siebie. Zgasiłam lampkę i wtuliłam się w swoją poduszkę.
- Dobranoc Maia. - głośno ziewnęłam, na co dziewczyna cicho zachichotała.
- Dobranoc ryzykantko. - uśmiechnęłam się pod nosem. Miała rację. To co zrobiłam nie było mądre, ale odważne. Jestem ryzykantką.
Z tą myślą zasnęłam. Chyba dzięki temu, miałam cudowne sny.
***
Obudziłam się z wielkim grymasem na twarzy. Mój strach od razu przejął główną rolę. Zrzuciłam z siebie kołdrę i spojrzałam na śpiącą Kylie. Miała mokrą poduszkę. Chyba płakała.
Usiadłam obok niej i pogładziłam ją lekko po plecach. Dziewczyna mometalnie się obudziła i uspokoiła się widząc mnie. Widziałam jak z ulgą patrzy w przestrzeń.
- Wszystko dobrze? - zapytałam, a dziewczyna jedynie wzruszyła ramionami odwróciła ode mnie wzrok.
Zachowywała się strasznie nieswojo. Cały czas unikała mojego wzroku, a myślami była nie na tym świecie.
Odeszłam od dziewczyny i złapałam za ciuchy, które wcześniej przygotowałam, a następne skierowałam się w stronę białych drzwi prowadzących do łazienki. Szybko pozbyłam się pomarańczowych pidżam w kropki, a na ich miejsce założyłam białą koronkową bluzkę oraz lekko zadarte dżinsy. Włosy wyprostowałam i związałam w kucyka i dumna wyszłam z pomieszczenia. Dziewczyny również były gotowe i czekały na mnie pod drzwiami.
Kylie nadal była smutna i postanowiłam, że z nią porozmawiam w czasie przerwy obiadowej. Otworzyłam drzwi i o mały włos, a serce wyskoczyłoby mi z piersi.
Na ustach chłopaka ujrzałam złowieszczy uśmiech.
- To nie było śmieszne. - wydukałam i ruszyłam w stronę windy. Dziewczyny poszły w przeciwnym kierunku, a ja poczułam jak Oliver oplata swoje ręce wokół mojej talii. Obróciłam do niego głowę i wiedziałam, gdzie patrzy.
- Jak się czujesz? - zapytał z wielkim grymasem i przejechał ręką po plecach w poszukiwaniu blizn. Wiele razy zabolało, ale nie chciałam, żeby się martwił. Ma na pewno wiele innych ważniejszych spraw na głowie.
- Jak się czujesz? - ponowił pytanie, a ja wzruszyłam ramionami i zepchnęłam jego ręce ze swoich bioder. Włączyłam pstryczek od windy i czekałam aż przyjedzie z góry.
- Jesteś niemożliwa Rene. - złapał mnie pod ramię, a ja syknęłam z bólu. Chłopak uśmiechnął się w geście triumfu i obije wsiedliśmy do windy, która podjechała na I piętro, gdzie mieliśmy z Oliverem Chemię.
Chłopak złapał mnie za rękę i oboje weszliśmy do dali. Zapowiada się długi dzień. Westchnęłam i zajęłam miejsce obok bruneta.
***
W końcu nadeszła upragniona półgodzinna przerwa obiadowa i zamierzałam teraz porozmawiać z Kylie.
Gdy zobaczyłam brunetkę od razu poprosiłam, aby usiadła ze mną.
- Coś się stało? - zapytała, kiedy siedziałyśmy na przeciwko siebie.
Przekręciłam oczami i nałożyłam na widelec sałatkę.
- Co się wydarzyło zeszłej nocy? - zapytałam poważnym tonem, a dziewczyna posmutniała. Musiałam z niej to jakoś wydusić. Przecież w kocu musi się złamać.
- Nie chcę o tym rozmawiać Renesmee. Mogłabyś zanieść moją tacę? Jakoś nie mam apetytu. - poprosiła, a ja zgarnęłam jej tacę ze stołu. Ruszyłam przed siebie i nagle poczułam jak jedzenie opada z moich ubrań. Rzuciłam tacą przed siebie, niechcący rzucając nią w osobę naprzeciwko mnie, która cały czas się śmiała. Uniosłam wyżej wzrok i zamarłam.
Słyszałam jak inni powtarzają naszą czynność, ale nie to się liczyło. To nie mogłobyć przypadkowe.
Wtem usłyszałam głoś rozwścieczonej dyrektorki.
- Wy dwoje. - wskazała na Louisa i na mnie. - Do gabinetu już.
Moje serce biło jak oszalałe. Spojrzałam na smutną minę Olivera, który zbliżał się w moim kierunku. Nie miałam ochoty za bardzo teraz z nikim rozmawiać. Ruszyłam tuż za dyrektorką, która wyglądała na mocno wyprowadzoną z równowagi.
- A więc, które z was zaczęło? - zapytała, a w moim gardle pojawiła się ogromna gula. Spojrzałam na chłopaka, który posłał mi zadziorny uśmiech.
- Ona zaczęła pani dyrektor. - powiedział uprzejmym tonem, a kobieta spojrzała na mnie gniewnym wzrokiem.
- Czy to prawda? - zapytała, a chłopak który stał obok mnie pociągnął mnie od tyłu za włosy. Wiedziałam, że gdy zrzucę winę na niego tym bardziej mi nie odpuści.
Jednak nie chciałam być wyrzucona ze szkoły.
- Nie. To nie jest prawda. Moja przyjaciółka może to potwierdzić. - powiedziałam spuszczając głowę i wpatrując się w kurz na podłodze.
- Louisie skłamałeś. Wykonasz 20 godzin prac społecznych na rzecz chorych ludzi inaczej wylecisz ze szkoły. - zrobiła poważną minę i zwróciła się twarzą do nas obojga. - Możecie wracać na lekcję.
W szybkim tempie wyszłam z pokoju i skierowałam się w stronę klasy.
Nagle mój telefon zawibrował, a na wyświetlaczu pojawił się nieznany mi numer. Otworzyłam wiadomość i uważnie się w nią wczytałam.
'' Pożałujesz tego idiotko. Mniej oczy szeroko otwarte. Nie wiadomo komu może zależeć na twoim zniknięciu. Będziesz cierpieć. Obiecuję ci to. ''.
Czułam jak serce podchodzi mi do gardła, a nogi stają się jak z waty. Myślałam, że zaraz upadnę, ale nie pozwoliłam na to. Muszę teraz być bardzo ostrożna. Boję się.
Witam was i przychodzę z nowym rozdziałem. Bardzo chciałabym wam podzięjować za ponad 2 tys. wejść i komentarze pod poprzednim rozdziałem. Jesteście cudowni. Naprawdę. Dziękuję za każdą opinię, którą piszecie w komentarzach. Do następnego kochani.
genialny skarbie :) po prostu jestem tak podekscytowana tym wszystkim a szczególnie tym esem uhhh rozdział geniany czekam na next <3
OdpowiedzUsuńCudne!!! Czekam na next , liczę na twoją opinie w moim opowiadaniu <3 http://simply-life-agata-opowiadanie-1d.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńMmm takie groźby przez sms nie ładnie ^.^ czo ten Louis? Ciekawe co się stało Kayli :( czekam na następny :)
OdpowiedzUsuńEkstra super! Kocham ale ten szósty może być taki trochę dłuższy? Kocham i czekam z niecierpliwością; *
OdpowiedzUsuńW końcu jestem
OdpowiedzUsuńOli <3
I wgle Lou, nie żeby coś, ale skąd masz jej numer? Mam pewną koncepcję, ale znając mojego cela w tego typu zgadywankach, zostanę przy jej anonimowości :D
I bardzo chciałabym podziękować za nominację, nie wiem za co to, ale i tak dziękuję :D
Do następnego <3
jejku :o
OdpowiedzUsuńStrasznie spodobało mi się to opowiadanie. 1D jako źli chłopcy.... Nie mogę doczekać się następnego rozdziału!
~http://night-changes-our-story.blogspot.com/
O boziu! strach za strachem! Wykończysz mnie xD Dopiero co trzecia ksiazke przeczytalam z happyendem a tu grozby same! Kobieto! xD Xx.
OdpowiedzUsuń/Nikita
Zostałaś nominowana do LBA wiecej tutaj: http://blog1djednokierunkowe-diana.blogspot.com/p/blog-page.html
OdpowiedzUsuńHej. Nie wiem czy jeszcze pamiętasz o moim blogu http://hope-zaynmalik-1d.blogspot Zapraszam na nowy rozdział. :)
OdpowiedzUsuńBędzie rozdział? :p
OdpowiedzUsuńTak, dodam dzisiaj.
Usuń