Przez resztę dnia chodziłam cała roztrzęsiona. Bałam się, że znowu go spotkam i wybuchnę przy wszystkich bezgranicznym płaczem. Byłam już na skraju wyczerpania. Nie radziłam sobie z tym.
Ruszyłam krętym korytarzem i ujrzałam przed sobą Olivera. Stał oparty o ściany, z założonymi rękoma na piersi.
- Renesmee, co się dzieje? - zapytał.
Z trudem ukryłam łzę, która teraz swobodnie spływała po moim policzku. Wiedziałam, że nadal tam stoi. Wiedziałam, że mogę mu zaufać. Wiem, że z nim byłoby wszystko łatwiejsze. Ale nie mogłam mu powiedzieć. To dlatego, że nie chcę by stała mu się jakakolwiek krzywda. Zależy mi na nim.
- Przecież jest okej.-odparłam, a brunet pokręcił głową i mnie wyminął. On wie, że go okłamuję. I co ja mam teraz zrobić ? Nie chcę go stracić, a jak mu powiem, jestem prawie pewna, że go stracę, ale już na zawsze.
I wtedy pierwszy raz pomyślałam o tym co mogłoby uśmierzyć mój ból. O samookaleczaniu.
***
Gdy w końcu skończyły się lekcje z wielkim grymasem wróciłam do pokoju. Jedynie widok przyjaciółki,pozwolił na wymuszenie okrągłęgo uśmiechu na moich ustach. Z oczu zaczęły wypływać łzy, które powoli spływały kręto drogą po policzkach. Rzuciłam na bok torbę i podbiegłam do blondynki, zamykając ją w szerokim uścisku. Dziewczyna cicho syknęła z bólu, jednak odwzajemniła gest.W końcu jednak oderwałyśmy się od siebie,a ja spojrzałam na zmartwioną przyjaciółkę.
- Miałaś wrócić dopiero jutro. - stwierdziłam, a Maia się cicho zaśmiała. Opadła na łóżko i ułożyła się wygodnie na tapczanie.
- Tak w sumie to dzisiaj. Chciałam ci zrobić niesoodziankę. - posłała mi szczery uśmiech.
Wywróciłam oczami i za jej namową zajęłam miejsce obok.
- Powiedz mi na pewno u ciebie okej? - zapytała, a ja zrobiłam pytający wyraz twarzy.
- Nie rozumiem. - odpowiedziałam i naparłam swoim ciałem na ścanę, a ręce razem splotłam. Uważnie przyglądałam się przyjaciółce, która cicho westchnęła i lekko wygięła kąciki ust.
- Nie ważne. Zapomnij. Pamiętaj, że zawsze możesz na mnie liczyć. - powiedziała, a ja cicho westchnęłam. Już druga osoba mi to mówi, a ja nie mogę nic zrobić. Nienawidzę żyć! - pomyślałam i ułożyłam się wygodnie na łóżku. Wtem usłyszałam pukanie do drzwi. Chyba wiem kto to. Moja intuicjs mnie nie zawiodła. Podniosłam się z łóżka i ruszyłam w kierunku drzwi. Przełknęłam głośno ślinę, gdy jeden z funkcjonarjuszy przekroczył próg pokoju.
- Pani Renesmee Estebes? - zapytał, a ja poczułam ogromną gulę w gardle.
- Ta-tak. - odpowiedziałam po chwili i przyjęłam pionową postawę ciała.
- Pójdzie pani z nami. - złapałam za bluzę leżącą na krześle i skierowałam się w stronę wyjścia za gestem funkcjonariusza. Już wiem czego na pewno nie zrobię. Za nic w świecie nie wydam Louisa Tomlinsona.
***
- I co mała suko? Miałaś na tyle odwagi by mnie nie wydać? - zapytał, prawie krzycząc, ale w ostatnim momencie się powstrzymał.
Przełknęłam głośno ślinę i pozwoliłam z siebie wydobyć kilka pojedynczaych łez, na co chłopak się głośno zaśmiał.
Widząc mój strach, złapał za moje włosy i mocno za nie pociągnął.
- Odpowiedz kurwa! - warknął w moją stronę i zamachnął się z pięśicią, uderzająz całej siły w prawy policzek. Złapałam się za bolące miejsce i spojrzałam na niego załzawionymi oczami.
- Nie. - opowiedziałam i uciekłam w stronę schodów prowadzących na drugie piętro.
W połowie drogi zatrzymałam się i usiadłam na jednym ze schodków. Zasłoniłam twarz rękoma i pozwoliłam swobodnie wypływać swoim łzom.
Mój strach wobec niego coraz bardziej narasta. Czuję się jak bomba, która niedługo wybuchnie. I mam nadzieję, że tak zrobi. Przynajmniej poczuję ulgę i uwolnię się od niego. Będę bezoieczna.
Skierowałam się do pokoju. Zauważyłam na sobie wzrok przyjaciółek. Jednak nie to się teraz liczyło.
Wbiegłam zapłakana do łazienki i wzięłam się za poszukiwanie jakiegoś szkła lub metalu. W końcu znalazłam żyletkę.
- To pomoże. - uspakajałam myśli i przymknęłam oczy, żeby na to nie petrzeć. Jedną ręką odwinęłam rękaw bluzki, a drugą przyłożyłam do nadgarstka. Po kilku sekundsch przejechałam po skórze, która na chwilę zapiekła, ale zaraz potem przyniosła ogromną ulgę. Do jednej dołożyłam dwie następne. Bolały mniej niż pierwsza. O wiele mniej. W końcu otworzyłam oczy i spojrzałam na rany na nadgarstku. Czułem jedynie narastającą ulgę. Gdy usłyszałam pukanie do drzwi, schowałam pospiesznie przyrząd i zatamowałam krew.
- Rene otwórz. - usłyszałam troskliwy głos Kylie. - Wiemy, że tam jesteś.
Podwinęłam rękaw i przekręciłam zamek w drzwiach. Dziewczyna na mój widok wtuliliła się we mnie i lekko nami zakołysała.
- Kylie jest okey. - powiedziałam i odsunęłam się od przyjaciółki.
Dziewczyna posmutniała. Przymrużyła lekko oczy i dotknęła zaczerwienionego policzka.
- Powiesz co się stało? Skąd ten siniak? - pytała matczynym głosem. Czułam jakby wszyscy się teraz ode mnie odwracali. Czułam, że w końcu ich stracę. Nie chcę tego, ale tak chyba by było dla nich lepiej. Byli by bezpieczni. To ja im zagrażam. To przeze mnie ich życia się walą. Odwróciłam od niej wzrok i złapałam kontakt wzrokowy z Oliverem.
Brunetowi nagle pociemniały tęczówki, a w jednym oku zakręciła się pojedyncza łza.
- Potknęłam się i uderzyłam na schodach. . - skłamałam i bałam się, że brunet to zauważy. Jednak nic nie powiedział.
Cicho westchnęłam i spojrzałam na zegarek, który za kilka minut wybije dwudiestą.
- Może się położysz? - zapytała, a ja jej zaprzeczyłam. - Renesmee nie bądź nie mądra. Widać, że niezadobrze się czujesz.
- Powiedziałam nie!.Muszę lecieć. Pogadamy kiedy indziej. - zbyłam ich i ominęłam szerokim łukiem. Zatrzasnęłam za sobą drzwi i skierowałam się w stronę miejsca, które wskazała osoba w sms-ie. Oparłam się o ścianę budynku i z zaciekawieniem wpstrywałam się w uliczną altankę. Dwoje ludzi-dziewczyna i chłopak popijali właśnie kawę. U obojga widniał ten sam problem. Miłość. Po krótkim czasie złączyli swoje usta w pocałunku. Lekko wykrzywiłam usta w uśmiech i nagle poczułam ogromny chłód i zaraz po tym ciche chrząknięcie.
Spojrzałam na osobę przede mną. Nagle moje ciało stało się z waty, a nogi odmawiały mi posłuszeństwa.
- Niall Horan. - przedstawił się, a ja poczułam jak serce podskakuje mi do gardła.
Próbowałam uciec, ale blondyn był szybszy. Złapał mnie za nadgarstki i przygwoździł do ściany.
Już po mnie- pomyślałam i spojrzałam w mroczną twarz chłopaka.
Chyba trochę krótki :/ Przepraszam. Taki wyszedł.
Dziękuję za wasze komentarze, motywują do dalszego pisania.
Bardzi było by mi miło gdyby każdy po przexzytaniu skomentował. W miarę każdego możliwości, bo nie chcę nikogo zmuszać.
Do następnego postu. :)
Boże Niall nic jej nie rób!
OdpowiedzUsuńRozdział ekstra, czekam na następny! ;*
Wkurza już mnie ten Louis :/ Rene nic mu takiego nie zrobiła, a mści się na niej okropnie!
OdpowiedzUsuńA Niall? Co on w ogóle kombinuje? Mam nadzieję, że nic jej nie zrobi. Tylko po prostu porozmawiają... O ironio. Przecież to Niall, który na imprezie bez problemu uderzył Rene o,O No nic, żyję tylko lekką nadzieją. Życzę weny :D
~http://night-changes-our-story.blogspot.com/
Pozdrawiam :*
Ja pierdziele! Louis! To nie czasu piaskownicy! Pora się ogarnąć! Mam ochotę przypierdzielić Ci w ruj trzy razy mocniej niż ty Rene. Olivier takie ciach, ale założę się, że też coś ukrywa...
OdpowiedzUsuńOMFG! Co za emocje. Dawaj next. WENY <3
o jezu :) po prostu nie mogę napierw uderzenie teraz to no to jest nie wiarygodne jak można przerwać w takim momęcie :) życzę weny
OdpowiedzUsuńhttp://psds-1d-historia.blogspot.com/
Wow nic więcej nie umiem powiedzieć to było coś JAK MOGŁAŚ PRZERWAĆ W TYM MOMENCIE . Foch z przytupem ,melodyjką i fanfarami . Masz wielki talent też chcę taki mieć :( Uwielbiam to jak piszesz jesteś rewelacyjna . Życzę weny i wielu czytelników ;)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam i zapraszam do siebie http://nie-jestem-czlowiekiem-jestem-kotem.blogspot.com
O jezu ile akcji ^^, Louis ty frajerze, kurde no! -,-.. Jak mogłaś w takim momencie ten rozdział zakończyć?! No jak? <33, czekam na next, kochana <3
OdpowiedzUsuńŻyczę weny :*
super. czekam na kolejny <3
OdpowiedzUsuńWlasnie przeczytalam (lub pochlonelam) cale Twoje ff - Cudowne <3 nie moge sie doczekac kolejnego :D nie marnuj talentu, bo swietnie piszesz ;) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńtaste-the-air.blogspot.com
Ijaaaaaaaaaaaaaaaaaaa *.* Przecież to jest ijaaaaaa *.* fantastyczne masz taki talent *.* wszystko jest takie ijaaaa xD Louis.... ekheemm... czy tylko ja jakoś miałam mu ochotę przyłożyć?
OdpowiedzUsuńNie każ mi czekać długo na następny :)
Zapraszam: http://defend-zaynmalik.blogspot.com/
Powiem szczerze, że byłam przekonana, że to H to Harry..
OdpowiedzUsuńZaskoczyłaś mnie i to tak porządnie!
Nie powiem, że źle, bo rewelacyjnie, no bo halo! HORAN'S HERE! <3
No ok, trochę denerwuje mnie to, że to ten zły...
Ale z drugiej strony jego mroczna wersja so mmmm >>>>>>>>>>>>>>>>>>
No i Lou. Temu to akurat przydałby się porządny opiernicz. Za co to wszystko? ZA CO?
A na koniec (tzn. tam na początku) OLI! Ja. Go. Uwielbiam. <3
Weny i do następnego <333
Boże Louis ;-;
OdpowiedzUsuńJezu to jest świetne omg *o*
Czekam na nn :3
zapraszam na nowy wpis
http://nightchangesxx.blogspot.com/2015/01/rozdzia-2.html :)
A i zapomniałam, oczywiście znajdziesz się u mnie w polecanych xx
UsuńZostałaś nominowana do nowego TAG'u "10 faktów o mnie". Więcej szczegółów: http://my-life-is-my-choice.blogspot.com/2015/01/10-faktow-o-mnie-tag.html
OdpowiedzUsuńMiłej zabawy! :)
Rozdział jest naprawdę genialny!
OdpowiedzUsuńPiszesz świetnie i strasznie szybko go pochłonęłam. Nie masz nawet pojęcia, jak się cieszę, że czeka mnie jeszcze jeden do przeczytania xd
już do niego lecę, bo ta końcówka..umiesz kończyć w ekstra momentach :D