sobota, 23 maja 2015

Chapter twenty-one




Czułam się zdruzgotana. Naprawdę byłam zdziwiona jego przemianą. Nie sądziłam, że kiedyś to nadejdzie i nadal nie jestem do niego przekonana. Nie mam do niego zaufania i nic tego nie zmieni. Za dużo złego już zrobił. Teraz przychodziło na myśl tylko jedno pytanie. Czy mimo to mnie wypuści? Jedyne o czym marzę, to zapomnieć o nim i o tym najgorszym okresie w moim życiu. Spoglądam w jego kierunku. Jego spojrzenie nie wyraża żadnych uczuć, co wprowadza mnie w obłęd. Jest mi przykro, patrzeć jak cierpi, ale czy jemu było przykro, jak cierpiałam ja? Nie sądzę, żeby przejmował się moim losem.
- Dasz mi odejść? - pytam, ledwie słyszalnym głosem. Mam nadzieję, że rozumie moją decyzję. Nie chcę być jego niewolnicą, ale czy nie dał mi do zrozumienia, że nie wypuści mnie stąd nigdy. Jednak czułam potrzebę zapytania o dręczącą mnie teraz rzecz.
- Chcesz tego? - pyta smutnym tonem, lecz jego wyraz twarzy zmienia się na twarz potwora. Czyżby to była tylko chwilowa zmiana. Mogłam się przecież domyślić.
Spogląda z powrotem w moim kierunku. Korzystając z okazji kiwam głową, a on zaciska ręce w pięści.
- Nie dam ci odejść Renesmee. Nigdy. - Odchodzi, zostawiając mnie zdruzgotaną. Czuję, że tym pytaniem zepsułam mu humor i do końca dnia może nie być już tak wesoło. Narasta we mnie złość, jakiej nigdy nie było. Jest przestępcą. Czemu muszę płacić za błędy ojca? Czemu? Uderzam pięścią w blat kuchenny i pozwalam swoim łzom wypłynąć na wierzch. Opieram się o niebieską poręcz i stopniowo opadam na podłogę, wypełnioną kafelkami. Nienawidzę go. Zniszczył mi życie i nadal to robi. Potwór - to jedyne określenie jakie przychodzi mi teraz na myśl. Widzę jego kroki i po chwili znowu widzę jego sylwetkę w kuchni.
- Nie płacz. To nic nie da.
- To daj mi odejść - szepczę przez łzy.
- Nie! - krzyczy i podchodzi do mojej osoby. - Nadal potrzebuję kogoś do towarzystwa. Jestem tu sam. - Podaje mi rękę. Niezdecydowana jednak podaję mu rękę. Stoję na przeciw niemu. Czuję nienawiść do jego osoby, jednak nie wiem czy to jest jedyna rzecz, którą teraz mogę poczuć.
- To nie był powód porwania ciebie. Po prostu znalazłaś się w niewłaściwym miejscu o niewłaściwym czasie. - Schował kosmyk moich włosów za ucho. Zauważyłam, że jestem mocno spięta. Nadal się go boję i on to wie. Założył ręce na moich biodrach i przyciągnął mnie do siebie. Zbliżył się w stronę mojej szyi. Odepchnęłam go z całej siły, przez co poleciał na mebel, za nim.
- Ja nie chcę - wychrypiałam, a on się zadziornie uśmiechnął.
- Masz rację. Przełóżmy to na wieczór. Zaraz przychodzi moja siostra. Masz być grzeczna. Rozumiesz? - zapytał, podchodząc znowu w moim kierunku. Nachylił się w stronę moich ust i przygryzł delikatnie moją wargę. Cicho zapiszczałam. Zaśmiał się głośno, przez co poczułam złość buzującą w moim ciele.
- Rozumiesz?- ponowił pytanie, a ja tym razem mu przytaknęłam.
- Dobrze, Przebierz się. Powinna być lada chwila.
- Dobrze. - Skierowałam się w stronę salonu. Nadal czułam na sobie jego wzrok. Gapi się na mnie i ja to wiem. Skrępowana, wyjęłam luźną bluzkę i dresy z torby. Skierowałam się w stronę łazienki, lecz Louis, zagrodził mi drogę. Czy zrobiłam coś źle? Przecież to kazał mi zrobić. Ubrać się.
- Załóż spódnicę - wyszeptał mi do ucha i podał mi szare pudełko i otworzył przed moimi oczami. Znajdowała się w nim czerwona niczym gęsta zaskrzepnięta krew krótka mini. Humor mi się od razu popsuł. Niechętnie, wzięłam ją od niego. Nigdy nie chodzę tak po domu. Wiem, co mu chodzi po głowie i trochę mnie to przeraża. W szybkim tempie przebieram się z wczorajszego stroju. Wrzucam ubrania do kosza. Wychodzę z łazienki, jak najniżej opuszczając opinającą mnie spódnicę. Wpija mi się w ciało. Staram się wytrzymać. Schodzę na dół. Louis stoi przy kuchence. Jest to nietypowy dla mnie widok. Gdy mnie widzi, obraca się dookoła własnej osi i przygląda mi się z zaciekawieniem. Oblizuję wargę i uśmiecha się w moim kierunku.
- Wyglądasz ładnie - komentuje mój ubiór. Zdesperowana siadam przy stole, gdzie czekają już na mnie naleśniki.
- Zjedz wszystko. Później nie będzie czasu na obiad. - Puszcza do mnie oczko, a mnie mdli, na myśl o wieczorze. Nie zmusi mnie do seksu. Musiałby mnie Z.G.W.A.Ł.C.I.Ć. Wiem, że jest do tego zdolny. Zanim zdążam, spożyć pierwszy kęs, słyszę dzwonek do drzwi. Tomlinson niemal natychmiast, wyłącza palnik i podąża w stronę drzwi wejściowych. Słyszę w drzwiach rozbawiony dziewczęcy głos.
- Cześć Louis - wita się z bratem, a ja staram się zjeść jak najwięcej, zanim zdąży tu wrócić. Dziewczyna wchodzi do kuchni. Jest zdziwiona na mój widok.
- To twoja dziewczyna? - pyta blond piękność. Jej niebieskie tęczówki, tryskają energią, ale teraz patrzy na mnie z przerażeniem.
- Tak. To jest Renesmee. Renesmee to jest Lottie - posyła mi groźne spojrzenie. "Dziewczyna"?Czemu kłamie własnej siostrze? Blondynka podąża w moim kierunku i podaje mi dłoń.
- Miło mi cię poznać, Renesmee - mówi.
- Mi ciebie też - szepczę, a dziewczyna przybiera smutnych odcieni. Spoglądam na Louisa. Jest zdenerwowany. Łapie ze mną kontakt wzrokowy. Na szczęście słyszę dzwonek jego telefonu.
- Zaraz wrócę - akcentuje to zdanie. Wiem, że mnie ostrzega. Kiwam mu głową, a on trochę nieufnie podąża w stronę dźwięku muzyki. Gdy znika brat Lottie, niebieskooka siada obok mnie i przygląda mi się z bólem w oczach. Dopiero teraz spostrzegam, że wpatruję się na moje liczne rany, tylko ramię mam zabandażone. Bierze głęboki wdech i wzdycha z bezradności.
- Renesmee czy on cię bije?

_____________________________________________________________________________
Zastanawiałam się czy nie skończyć już bloga. Miły Louis i wgl., ale nie jeszcze go poprowadzę. A Louis pokaże, jeszcze swoją złą stronę. Dawno nie dodawałam rozdziału. Bardzo was przepraszam. Mam nadzieję, że jeszcze jest tu ktoś.
Zapraszam w dalszym ciągu na https://protection-fanfiction-pl.blogspot.com/. Zaczęłam pisać też opowiadania fantasy o Harrym, lecz jest ono na razie w fazie przygotowawczej. Jak napiszę na zapas to dodam link. Na razie mam sam prolog, więc to jeszcze za wcześnie.
Czekam na wasze opinie. Bardzo gorąco polecam też trylogię "Ognista". Jak ktoś nie czytał to gorąco polecam, bo warto. 
Kocham i ściskam, Ola.



9 komentarzy:

  1. Boże nareszcie rozdział. Skarbie jest wspaniały. Czekam na nn

    OdpowiedzUsuń
  2. Wspaniały rozdział, nic dodać nic ująć! Czekam na następny rozdział, życzę weny ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Kocham to opowiadanie. Ciągle dodajesz nowe akcję. Ciągle coś się dzieje. Zazdroszczę talentu. Też bym chciała tak pisać... Życzę weny bo już nie mogę się doczekać następnego rozdziału. WENY <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Wiedziałam! Cham jeden! Czekam na next! :****

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie koncz jest jedne z najlepszych opowiadan a czytam wiele...

    OdpowiedzUsuń
  6. Boże... Czy Lottie postara się jej pomóc? Czekam na kolejny rozdział. Aha, jeszcze jedno. ZAUWAŻYŁAŚ MOJĄ NOMINACJĘ DO LBA?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej, widziałam nominację, ale wypełniłam ich już kilka i nie dodaję więcej... Wystarczy tyle co mam. Nie zawalam już takimi postami bloga. A za nominację dziękuję. :)

      Usuń
  7. Obecna:) kiedy next? Kocham

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie to nie wiem. Postaram się jak najszybciej. Koniec roku i dużo sprawdzianów. Postaram się dzisiaj zacząć, jak skończę uczyć się do sprawdzianu z geografii i jeszcze to nieszczęsne przemówienie, które nie mam pojęcia jak się pisze.
      Eh...
      Pozdrawiam Ola :)

      Usuń