Rano przebudziłam się dosyć wcześnie. Mojej uwadze nie umknął fakt, że w domu panowała jeszcze grobowa cisza, co znaczy że Tomlinson jeswiem śpi. Opatuliłam się ciepłym kocem i po cichu podreptałam w stronę drzwi. Gdy usłyszałam jego głośne chrapanie, lekko podskoczyłam, po czym wcieliłam swój plan ucieczki w życie. Miałam teg.o nie robić, ale nie mam wyjścia. Jeżeli jeszcze chcę żyć muszę to zrobić. Muszę stąd uciec jak najszybciej się da. Przekroczyłam próg przedsionka i zahaczyłam opuszkami palców o klamkę drzwi wyjściowych. Wzięłam głęboki wdech i mocniej ją pociągnęłam, a drzwi otworzyły się z hukiem. Zadrżałam. Przekroczyłam próg drzwi. Miałam duże obawy. Coraz bardziej zbierał się we mnie strach. On mnie zabije, jak się dowie. Mimo to ruszyłam przed siebie, jednak poczułam jak ktoś łapie mnie od tyłu.
- Myślałaś, że uda ci się uciec? - zapytał znajomy mi głos, jednak nie był to głos Louisa. Niall. Próbowałam się wyrwać z jego uścisku, lecz ten przyłożył mi z pięści w twarz i zaciągnął siłą do z powrotem do domu.
- Głupia idiotka. Popełniłaś duży błąd dziwko.
- cały czas powtarzałam sobie w myślach to zdanie i wtedy zdałam sobie sprawę, że jestem skończona.
- Co do kurwy jędzy? - zapytał Louis, schodząc po schodach. Cały czas byłam w objęciach Nialla. Chłopak mnie momentalnie od niego zabrał i rzucił w drugi kąt. Czułam ogromny ból w kolicach prawego ramienia. Obróciłam rękę i zauważyłam ogromną ranę, z której sączyła się czerwona ciecz.
- Próbowała uciec - powiedział Niall, spoglądając ukratkiem na mnie. Tomlinson momemntalnie obejrzał się w moim kierunku i obrzucił mnie złowrogim wzrokiem.
- Zostaw nas Niall! - warknął w stronę chłopaka. Blondyn niechętnie zerwał się z kanapy i pożegnał Louisa machnięciem ręki. Odprowadziłam go wzrokiem i zauważyłam jak znika za werandą. Gdy wychodził trzasnął za sobą drzwiami. Zostawił mnie samą z nim. To nie może się dobrze skończyć.
Brunet skierował się w moim kierunku. Natychmiast zasłoniłam się ramionami i skuliłam w kłębek. Wiedziałam doskonale co mnie czeka, jednak to był stały odruch. Uklęknął przede mną. Zauważyłam, że nad czymś się zastanawia. Co jeżeli obmyśla plan działania? Zaczerpnęłam głęboko powietrza i odwróciłam głowę. Nie chciałam patrzeć jak mnie uderza.
Mijały jednak chwile, a on nie wykonał żadnego ruchu. Dlaczego? Dlaczego jeszcze nic się nie wydarzyło? To niemożliwe. Spojrzałam z powrotem na jego twarz, ale była już o wiele łagodniejsza.
— Pokaż mi rękę — niechętnie podałam mu dlon. Chłopak sam odwinął rękaw. Poczułam silne pieczenie. Tomlinson skrzywił się, cały czas nie odrywając wzroku od ramienia.
— Chodź musimy ci to opatrzeć — powiedział tonem gotowym do działania i wyciągnął w moją stronę prawą dłoń.
Bałam się mu zaufać. Prawda jest taka, że teraz może być miły, ale za sekunde może być zupełnie inaczej. To jego dwa oblicza, która są dla mnie zagadką.
— Nie bój się. Proszę — odwzajemniłam uścisk, a on delikatnie uniósł mnie ku górze i przerzucił przez ssiebie. Nie miałam zamiaru się szarpać. Jest miły. Nie chcę, żeby zaraz wybuchnął.
Usadził mnie na blacie kuchennym, a sam zajął się poszukiwaniem bandaży. Oczyścił ranę wodą utlenioną i zaczął okręcać moje okaleczone ramoę. Lekko się wzdrygnęłam, a chłopak spojrzał się na mnie z przejęciem.
— Nie mam zamiaru już być takim potworem — powiedział nagle, gdy skończył użerać się z bandażem. Spojrzałam na niego podejrzliwym wzrokiem, a on kontynuował.
— Nie popełnić błędu twojego ojca — dodał, ale chyba nie skończył. Chciałam mu przerwać, ale mówił dalej.
— W 2007 twój ojciec wracając o bar, nieźle się upił ze swoim kolegą. Wracał późno. Dokładnie tak jak moja siostra. Miała lekcje baletu i nie miał kto jej odebrać. Niestety trafiła na twojego ojca. Zgwałcił ją i zabił.
Myślałam, że oczy zaraz mi wyskoczą. Przecież to nie możliwe. On by tego nie zrobił. Nie! Nie mieści mi się to w głowie.
— Dlatego taki jestem, a raczej byłem. Nie chcę być takim skurwysynem jak twój ojciec — dodał. Zauważyłam jak z jego oka wylatuje pojedyncza łza. Spontaocznie przytuliłam go do siebie, a on dziwnym sposobem nie protestował. Bardziej wtulił się w moje zdrowe ramię i wypłakiwał ostatnie łzy. Dopiero teraz widzę jak długo to musiał w sobie trzymać. On cierpiał, lecz moim kosztem. A wszystko przez mojego ojca.
W końcu się ode mnie oderwał i spojrzał głęboko w oczy.
— Przepraszam Renesmee. Tak bardzo cię przepraszam.
------------------------------------------------
Hej. I zjowu krótki i trochę, no i niesprawdzony. Przepraszam. Nawaliłam. Ale Louis jest miły, to wy może też nie będziecie źli. Jeszcze może mu się odmoeni, ale chyba raczej twgo niw chce.
No nic. Do następnego.
Protection-fanfiction-pl.blogspot.com
- Myślałaś, że uda ci się uciec? - zapytał znajomy mi głos, jednak nie był to głos Louisa. Niall. Próbowałam się wyrwać z jego uścisku, lecz ten przyłożył mi z pięści w twarz i zaciągnął siłą do z powrotem do domu.
- Głupia idiotka. Popełniłaś duży błąd dziwko.
- cały czas powtarzałam sobie w myślach to zdanie i wtedy zdałam sobie sprawę, że jestem skończona.
- Co do kurwy jędzy? - zapytał Louis, schodząc po schodach. Cały czas byłam w objęciach Nialla. Chłopak mnie momentalnie od niego zabrał i rzucił w drugi kąt. Czułam ogromny ból w kolicach prawego ramienia. Obróciłam rękę i zauważyłam ogromną ranę, z której sączyła się czerwona ciecz.
- Próbowała uciec - powiedział Niall, spoglądając ukratkiem na mnie. Tomlinson momemntalnie obejrzał się w moim kierunku i obrzucił mnie złowrogim wzrokiem.
- Zostaw nas Niall! - warknął w stronę chłopaka. Blondyn niechętnie zerwał się z kanapy i pożegnał Louisa machnięciem ręki. Odprowadziłam go wzrokiem i zauważyłam jak znika za werandą. Gdy wychodził trzasnął za sobą drzwiami. Zostawił mnie samą z nim. To nie może się dobrze skończyć.
Brunet skierował się w moim kierunku. Natychmiast zasłoniłam się ramionami i skuliłam w kłębek. Wiedziałam doskonale co mnie czeka, jednak to był stały odruch. Uklęknął przede mną. Zauważyłam, że nad czymś się zastanawia. Co jeżeli obmyśla plan działania? Zaczerpnęłam głęboko powietrza i odwróciłam głowę. Nie chciałam patrzeć jak mnie uderza.
Mijały jednak chwile, a on nie wykonał żadnego ruchu. Dlaczego? Dlaczego jeszcze nic się nie wydarzyło? To niemożliwe. Spojrzałam z powrotem na jego twarz, ale była już o wiele łagodniejsza.
— Pokaż mi rękę — niechętnie podałam mu dlon. Chłopak sam odwinął rękaw. Poczułam silne pieczenie. Tomlinson skrzywił się, cały czas nie odrywając wzroku od ramienia.
— Chodź musimy ci to opatrzeć — powiedział tonem gotowym do działania i wyciągnął w moją stronę prawą dłoń.
Bałam się mu zaufać. Prawda jest taka, że teraz może być miły, ale za sekunde może być zupełnie inaczej. To jego dwa oblicza, która są dla mnie zagadką.
— Nie bój się. Proszę — odwzajemniłam uścisk, a on delikatnie uniósł mnie ku górze i przerzucił przez ssiebie. Nie miałam zamiaru się szarpać. Jest miły. Nie chcę, żeby zaraz wybuchnął.
Usadził mnie na blacie kuchennym, a sam zajął się poszukiwaniem bandaży. Oczyścił ranę wodą utlenioną i zaczął okręcać moje okaleczone ramoę. Lekko się wzdrygnęłam, a chłopak spojrzał się na mnie z przejęciem.
— Nie mam zamiaru już być takim potworem — powiedział nagle, gdy skończył użerać się z bandażem. Spojrzałam na niego podejrzliwym wzrokiem, a on kontynuował.
— Nie popełnić błędu twojego ojca — dodał, ale chyba nie skończył. Chciałam mu przerwać, ale mówił dalej.
— W 2007 twój ojciec wracając o bar, nieźle się upił ze swoim kolegą. Wracał późno. Dokładnie tak jak moja siostra. Miała lekcje baletu i nie miał kto jej odebrać. Niestety trafiła na twojego ojca. Zgwałcił ją i zabił.
Myślałam, że oczy zaraz mi wyskoczą. Przecież to nie możliwe. On by tego nie zrobił. Nie! Nie mieści mi się to w głowie.
— Dlatego taki jestem, a raczej byłem. Nie chcę być takim skurwysynem jak twój ojciec — dodał. Zauważyłam jak z jego oka wylatuje pojedyncza łza. Spontaocznie przytuliłam go do siebie, a on dziwnym sposobem nie protestował. Bardziej wtulił się w moje zdrowe ramię i wypłakiwał ostatnie łzy. Dopiero teraz widzę jak długo to musiał w sobie trzymać. On cierpiał, lecz moim kosztem. A wszystko przez mojego ojca.
W końcu się ode mnie oderwał i spojrzał głęboko w oczy.
— Przepraszam Renesmee. Tak bardzo cię przepraszam.
------------------------------------------------
Hej. I zjowu krótki i trochę, no i niesprawdzony. Przepraszam. Nawaliłam. Ale Louis jest miły, to wy może też nie będziecie źli. Jeszcze może mu się odmoeni, ale chyba raczej twgo niw chce.
No nic. Do następnego.
Protection-fanfiction-pl.blogspot.com
Super ale zdaje mi się że ta jego "zmiana " jest zbyt spątaniczna. Za szybko się znienił. I ta go jeszcze przytuliła! Ogólnie ten kawałak był za szybki xD. Kocham i czekam na więcej! A! Bym zapomniała! Jak mógł to zrobić jej ojciec?! OMG! SZYBKO DODAWAJ 21 =^_^=
OdpowiedzUsuń[^(••)^] (*.*) <(^•^)> ^(oo)^ O(∩_∩)O (*^@^*)
No błagam.... LOUIS CZY JA MAM CI WPIERDOLIĆ!!!??? (Omg dlaczego w moim słowniku wyskakuje POREDLIĆ -.-)
OdpowiedzUsuńJezu genialny rozdział. Co do Lou wydaje mi się, że mimo to będzie taki sam, ale w mniejszym stopniu.
OdpowiedzUsuńrozdzial jest ekstra czekam na koleny zycze milej weny /luna bloom
OdpowiedzUsuńMasz troszkę literówek. No i jak dla mnie za mały tekst. :c
OdpowiedzUsuńRozdział, może i krótki, ale był dobry. Strasznie mi się podoba taka wersja Louis'a. Jest miły, kochany, opiekuńczy, ahh. Jednak zapewne, nie potrwa to długo. Przecież przy Niall'u nie będzie taki. Jak by to wyglądało?
Ale w sumie to jest dziwne. Po co on ją znowu porwał, skoro nie zamierza jej nic zrobić? Czemu nie zostawił jej w spokoju?! Przecież mogłaby żyć normalnie, bez niego. Ugh.
Jak mężczyzna może być zdolny do czegoś takiego? Jak można być aż takim bezdusznikiem? Jak można zabić i żyć spokojnie z tą świadomością? Jak ja się pytam?!
Okej, ja lecę.
Miłego dnia!
Czcionka powiększona. :)
UsuńA co do literówek, napisałam pod rozdziałem, że niesprawdzony.
Boże to jest genialne. Po prostu nie mogę znaleźć słów, żeby to opisać. Powiem tyle, że już kocham to opowiadanie i z nie cierpliwością czekam na następny rozdział. ♥
OdpowiedzUsuńNapisz coś kiedyś z perspektywy Louisa. Cudny rozdział :*
OdpowiedzUsuńRozdział super. Mam nadzieję, że Lou nie jest takim dobrym aktorem, żeby to było kłamstwo. Zapraszam też do mnie: http://icantchangefanfiction.blogspot.com/?m=1 oraz http://przypadekzniallemhoranemff.blogspot.com/?m=1.
OdpowiedzUsuńNie było mnie tu trochę... Za co od razu przepraszam ale miałam problemy z internetem bark czasu itp. Jednak teraz kiedy już jestem i wszystko po nadrabiałam. Teraz siedzę i żałuję że nie mogę nadrabiać dalej :) Z chęcią przeczytałabym od razu jeszcze jakieś 5 rozdziałów w przód :)
OdpowiedzUsuńco do samej 20... noooo...
Nadal kocham Louisa, o dziwo powoli nawet przekonuje się do Nilla, co wydaje mi się być trochę dziwne, ponieważ to rodzaj jakiegoś czarnego charakteru, ale mam wrażenie, że niedługo pokaże nam tak jak Louis swoją drugą stronę. No i gdzie pojawia się mój Harry? :D
Cieszę się, że Rene nie zdołała uciec i mam nadzieję, że niedługo całkowicie ''zrozumieją siebie'', że tak to ujmę :)
Czekam na następny :)
Życzę duużo weny :*
Zapraszam:
overdose-harrystyles.blogspot.com
Nominowałam cię do LBA, więcej na: http://zaklecie-smierci.blogspot.com/2015/05/lba.html?m=1.
OdpowiedzUsuńJa tam polubiłam tego miłego Lou :)
OdpowiedzUsuńCzekam na następny. Pozdrawiam ♥